poniedziałek, 3 września 2012

Wrocilam.....

Witam Wszystkich bardzo serdecznie!!!

Choc bloga prowadze krociutko, to  przyznam szczerze, ze bardzo sie za Wami stesknilam, bo pomimo tak krotkiego blogowania poznalam sporo  przyjaznych, sympatycznych duszyczek i w glebi serca bylam z Wami i myslalam jakie to nowe piekne rzeczy tworzycie w czasie mojej nieobecnosci.

Dziekuje Wam bardzo, ze zagladalyscie do mnie pomimo mojej nieobecnosci. Witam bardzo serdecznie Wszystkie nowe obserwatorki, dziekuje za kazde dobre slowo pozostawiane w komentarzach.

Teraz po malutku bede dalej tworzyc ten swoj swiat. Miesiaczek minal szybko i juz jestem, tylko kiedy ja nadrobie te wszystkie zaleglosci.

Dzis niestety tak tylko chcialam sie z Wami krociutko przywitac i pokazac, ze nie zapomnialam, ale nic wiecej nie pokarze bo aparat jeszcze lezy gdzies gleboko w walizce a ja jak narazie walcze z praniem i centymetrowym kurzem. Przez miesiac nazbieralo sie go troche, niby nikogo w domu nie bylo a blalagan jakis sie wytworzyl ze hoho "0)

Powiem Wam tylko, ze ten urlop nie nalezal do najlatwiejszych. Najpierw dopadla nas wszystkich grypa zoladkowa, masakra, pozarazalismy nia wszystkich dookola wiec ogolny haos byl dookola.
Jakby malo tego moja mama znalazla sie w szpitalu, to bylo trudne dla mnie doswiadczenie, ale na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze. No niestety wiek 78 lat ma swoje prawa, serduszko odmawia posluszenstwa i stad klopoty. Ale trzeba byc dobrej mysli, ze wszystko wroci do normy.

Pod koniec urlopu dopadla nas druga tura problemow zoladkowych...

Pogoda tez nas nie rozpieszczala - mial byc piekny, goracy sierpien a nie byl. Zaledwie kilka dni naprawde upalnych byla, a czasem to nawet jesien juz zagladala.

Maz oczywiscie cale dni spedzal na budowie a ja z dzieciaczkami tak kursowalismy z miasta do miasta. od jednej babci do drugiej, po drodze rozne ciotki odwiedzalismy dla zabicia nudy.

Ale to byl meczacy czas i tak naprawde to teraz przydalby sie jeszcze urlop gdzies z dala od cywilizacji zeby odpoczac.

No ale akumulatory troche sie podladowaly i trzeba byc tylko dobrej mysli ze wszystko jakos pomalutku bedzie sie toczylo do przodu.

Szkoda tylko, ze czlowiek ze lzami w oczach musi wracac tu na obczyzne, dla mnie kazdy powrot jest bardzo bolesny no ale coz takie jest zycie, ze czasem trzeba podejmowac decyzje wbrew sobie...

Postaram sie jak najszybiej zgrac zdjecia i na bierzaco dzielic sie z Wami tym co sie dzialo a mam kilka fajnych rzeczy do pokazania.

Pozdrawiam Was bardzo goraco z cieplej jak narazie, na szczescie Anglii.
Beata

3 komentarze:

  1. Oj miałaś ciężki urlop, niestety czasami tak się zdarza, że nieszczęścia chodzą parami, miejmy nadzieję, że już będzie tylko lepiej, czekam na zdjęcia i pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj czy przesyłka odemnie dotarła do Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak! Dziekuje bardzo, niebawem bedzie post o niej tylko sie troche ogarne ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń