Niedzielne południe, za oknem leje deszcz, dzieci się w miarę grzecznie bawią więc wykorzystuję chwilkę by pokazać Wam moje walentynkowe aniołki. To jeszcze nie wszystkie, magnesy jeszcze będą, też walentynkowe.
A tymczasem takie udało mi się skończyć
Zapomniałam wcześniej pokazać kolejny tort jaki robiłam na 3 urodziny Sebastianka - podobno był pyszny co mnie bardzo cieszy, bo robienie dla kogoś to ogromna odpowiedzialność.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życząc jak najszybszego przyjścia wiosny, bo już wszyscy chyba za nią tęsknimy, tu u mnie cały czas jest zielona trawa, ale jest zimno i deszczowo i niech to się zmieni, słońca potrzebujemy!!!!
Beata
Aniołki są urocze,ten ostatni szczególnie mi przypadł do gustu. A tort - jesteś mistrzynią, jeżeli tak smakuje jak wygląda to pewnie niebo w buzi (wiem powinno być w .... gębie).
OdpowiedzUsuńślicznie aniołki a tort to mistrzostwo świata:))
OdpowiedzUsuńAniołki są śliczne, widać, że mnóstwo pracy w nie włożyłaś :) pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana! Twoje prace są przepiękne. Z przyjemnością zaczynam obserwować Twój blog! Pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńCudne aniołki, a na widok torta ślinka leci mniam
OdpowiedzUsuń